Codziennie młodzi kierowcy zabijają 3 osoby dziennie

To ja się pytam kto zabija dziennie pozostałe 12 osób? Ręce opadają jak czytam takie nagłówki gazet. Choć może powinienem się cieszyć, że media znalazły sobie nowego wroga publicznego NR1 i zapomną o „motocyklistach mordercach” i quadach siejących śmierć. Ale nie cieszę się. Liczby są cierpliwe i można ulepić z nich wiele rzeczy. Tak, takie newsy szokują. Konsekwencją ich są pomysły polityków, żeby zwiększyć wiek od kiedy można otrzymać prawo jazdy. Zwiększą i wszyscy zasną z czystym sumieniem. A za rok się okaże, że nic się nie zmieniło…

Nie chodzi mi o to, żeby wybielać piratów drogowych, albo pijanych. Bardzo dobrze, że są kampanie edukujące młodych, że pijani są wyłapywani. Ale takie podejście z szukaniem kozła ofiarnego, powoduje, że młody kierowca czy motocyklista nazywany przez media mordercą, zaczyna ignorować wszelkie przesyłane do niego komunikaty. Bo kto lubi być nazywany mordercą. Z drugiej strony czujność sprawców  większości wypadków jest usypiana, bo nie zaliczają się do tych grup.

A kto jest sprawcą większości wypadków? Ty, ja, on, ona. Tak, my. Przeciętni użytkownicy aut. Trafiłem ostatnio na bardzo ciekawy artykuł: Morderca jest kim innym niż to opisują media. Uważam, że jest on bardzo trafny, aczkolwiek autor chyba popełnił ten sam błąd co autorzy newsów o mordercach, czyli za bardzo zawęził grupę do: „A wiecie Państwo kto jest, też w moich statystykach, absolutnym numerem jeden jeśli chodzi o liczbę ofiar? Jest to pani lat 30-40, trzeźwa, w dobrym, służbowym samochodzie, przejeżdżająca pieszego na pasach. To się zdarza CODZIENNIE, i to kilka – kilkanaście razy dziennie.”

Sięgnijmy do statystyk.

Młodzi kierowcy (zarówno auta jak i motocykle) spowodowali w 2008r. ok. 1000 zabitych. Jest to 18% ogółu zabitych. Z jednej strony są to duże liczby, i faktycznie jeśli porównamy do populacji młodych, to wskaźnik jest najwyższy. Jednak to oznacza, że 82% zabitych czyli 4500 zginęła z powodu starszych kierowców.

Pijani spowodowali 13,8% ofiar śmiertelnych. Z tego kierowcy 11%. Tak, dużo. Ale to też oznacza, że 89% spowodowali trzeźwi tacy jak Ty czy ja.

Warto jeszcze dodać, że 5437 w 2008r. to liczba zabitych. Liczba rannych, to 62 097, z czego czas leczenia 50% czyli 31tyś osób wynosił 6m-cy. Ciarki mi po plecach przechodzą jak próbuję sobie wyobrazić wielkość cmentarza na taką liczbę zabitych oraz tę grupę idącą o kulach czy na wózkach inwalidzkich…

Sprawcą wypadku, w tym śmiertelnego, ale i prowadzącego do kalectwa, możesz być Ty, mogę być ja. Wystarczy chwila nieuwagi. Zmiana radia, telefon zadzwoni, dziecko w foteliku zapłacze, próba przejechania na „późnym żółtym”.

Autor przytoczonego artykułu przesadził tylko, że winne są głównie kobiety 30-40 lat. Statystyki policyjne mówią co innego. Mężczyźni powodują 78,1%, a kobiety 17,4% wypadków. Podejrzewam, że odpowiada to statystyce kierujących.

Zmierzam do tego, żebyśmy nie tracili czujności. Nie wierzyli we własne umiejętności. Nie jeden z nas uważa się za mistrza kierownicy, bo przejechał 100tyś i więcej km., że jeździ szybko ale bezpiecznie. Też tak kiedyś myślałem. Na szczęście w zeszłym roku poszedłem na kurs zimowej jazdy i mogłem się przekonać jak szybko się wszystko dzieje gdy coś pójdzie nie tak. Już różnica szybkości między 60 a 80km/h powoduje, że wszystko dzieje się istotnie szybciej. Znacznie szybciej niż taki kierowca jak Ty czy ja jest w stanie sensownie reagować. Mówię o sytuacji gdy się nie jest przygotowanym na to co się stanie (na torze wiedziałem, że za chwilę wpadnę w poślizg), może nawet zmęczonym. Dlatego nie ma czegoś takiego jak „szybko ale bezpiecznie”. Jak coś pójdzie nie tak, to tylko od Twojego szczęścia zależy czy będą zabici. Zapewniam, że nie od przejechanych kilometrów.

Zresztą trenerzy ze szkół bezpiecznej jazdy – takich z matami poślizgowymi i innymi bajerami – mówią, że przyjeżdża czasem do nich ekipa pewnych siebie kierowców. Pewnych siebie, bo przejechali setki tysięcy kilometrów. Takich właśnie, co uważają, że jeżdżą szybko, ale bezpiecznie. Na matach wychodzi cała prawda. Wszczyscy mają przeciętne umiejętności, czyli jak coś pójdzie nie tak, to nie od nich zależy czy będą zabici.

Dlatego namawiam.

Jeździj wolniej – wyprzedzenie kilku TIR-ów na krajówce nie wpłynie istotnie na czas przejazdu. Prosta fizyka to podpowiada, ale sprawdziłem też doświadczalnie.

Poświęć trochę czasu w roku, na czytanie o znakach i przepisach drogowych. Możę to być dział w gazecie motoryzacyjnej, może być w Internecie. Założę się, że masz spore braki. Jak każdy wiele lat po zrobieniu prawa jazdy.

Skorzystaj raz w roku ze szkoły bezpiecznej jazdy, żeby podnieść swoje umiejętności oraz żeby nabrać pokory dla szybkości.

Źródło danych statystycznych: Wypadki drogowe w Polsce w 2008 roku

Pozdrawiam. Tomek. 🙂

In math, their marks are consistently paid homework help near the top

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.